Większość warsztatów i wykładów dotyczących budowania lub wzmacniania poczucia własnej wartości zaczynam od pewnego rytuału. Rozdaję uczestnikom kartkę, na której zapisany jest początek zdania: „Kim jest …. ?” Proszę, żeby w wykropkowanym miejscu wpisać swoje imię, a potem odpowiedzieć na to pytanie. Zaznaczam, że nie chodzi o wykształcenie, wykonywane zawody ani pełnione funkcje. To ma być o „Tobie”, o tym co w sobie lubisz, co jest dla „Ciebie” ważne. Dlaczego odpowiedź przychodzi nam tak trudno? Miłości nie da się przedawkować… Czy troska o siebie jest egoizmem?
Dobry ojciec, troskliwa matka
Prawie zawsze mija sporo czasu, zanim ktoś odpowie na to pytanie. Znacznie łatwiej mówić o tym czego dokonaliśmy lub czego nie dokonaliśmy, określić poziom satysfakcji ze swojego życia w pracy lub w domu, wyliczyć sukcesy albo porażki… niż z życzliwością i sympatią spojrzeć na siebie. Jesteśmy przyzwyczajeni do określania siebie poprzez role i zadania, to one stają się dla nas wyznacznikiem tego, jak o sobie myślimy. Dobry ojciec, troskliwa matka, skuteczny menadżer, świetna menadżerka, oddany przyjaciel, przyjaciółka. Choć brzmi to bardzo dobrze i nie ma powodów, żeby podważać prawdziwość tych opinii – żadna z nich nie odpowiada na pytanie KIM JESTEM. Każda z nich dotyczy tego „jak sobie radzimy” według siebie lub według innych. Tak, jakby warunkiem naszego pełnowartościowego istnienia była lista oczekiwań, które musimy spełnić.
Dlaczego tak się dzieje?
Powodów jest co najmniej kilka. Od dzieciństwa obcujemy z systemem nagradzania za osiągnięcia i karania za ich brak. A jedną z najdotkliwszych kar dla dziecka, jest obojętność rodzica. Brak pełnego miłości i akceptacji spojrzenia. O wpływie naszych pierwszych doświadczeń, powstałych w związku z nimi przekonań i ich wpływu na dorosłe życie będę jeszcze pisała w oddzielnym tekście. Dzisiaj skupmy się na niektórych sposobach nagradzania i ich konsekwencjach. Świetne stopnie w szkole, odpowiednie zachowanie, osiągnięcia sportowe bardzo często są nagradzane słowami:
– kochana dziewczynka,
– dobry chłopiec,
– jesteś wspaniała,
– dzielne dziecko,
– zasłużyłaś na to, żeby być z siebie dumna,
– masz prawo być z siebie zadowolony.
Choć najczęściej rodzice wypowiadają te słowa w dobrych intencjach, w głowie małego człowieka tworzy się przekonanie, że to jaki jest zależy od tego, co robi. To może sprawić, że nawet w pełnym miłości domu bezwarunkowa miłość rodziców zostanie poddana
w wątpliwość. Dziecko, które potrzebuje jej jak powietrza zacznie używać własnych strategii, żeby ją otrzymać. Im więcej będę robił (robiła) tym bardziej będą mnie kochali. Kilkulatek nie rozumie różnicy pomiędzy chwaleniem zachowania i osoby. Trzeba włożyć dużo wysiłku, żeby mu to dobrze wytłumaczyć. Zawsze podkreślając, że „bez względu na to jak Ci poszło skarbie, jesteś tak samo kochany i wyjątkowy”.
Stereotypy jak „prawda oczywista”
Kolejnym powodem myślenia o sobie w kategorii ról i zadań są stereotypy i wzorce społeczno-kulturowe:
– jest kimś ten, kto coś osiągnął,
– kobieta, która nie jest matką musi być niespełniona,
– facet powinien utrzymać całą rodzinę,
– dzieci nadają sens naszemu życiu,
– mężczyzna nie powinien okazywać emocji,
– potrzeby innych powinny być ważniejsze, niż twoje własne,
– tylko egoiści myślą o sobie dobrze,
– chwalenie się jest zarozumialstwem,
– mówienie o uczuciach jest słabością,
– osiąganie celów jest w życiu najważniejsze,
– bycie dla siebie dobrym to rozczulanie się nad sobą.
Każdy z tych komunikatów może skutecznie pozbawić nas chęci zastanawiania się nad sobą nawet wówczas, kiedy jest wypowiedziany przez kogoś innego. A co dopiero, kiedy ukształtował w nas przekonanie, czyli „konstrukt myślowy uznany za prawdę”, którą nasza głowa traktuję jak „prawdę oczywistą”. Nie jest łatwo rozbroić ten mechanizm i wyzwolić się spod jego mocy. Jednak już sam fakt, że wiemy jak to działa, pomaga rozpocząć proces zmiany i coraz bardziej się w nowym myśleniu umacniać.
Dlaczego warto to zmienić?
Jak powiedział Nathaniel Branden, w swojej książce „6 filarów poczucia własnej wartości”:
„Zaakceptować” coś oznacza więcej niż „dostrzec”, czy „przyznać”. To doświadczyć czegoś, stanąć w jego obecności, kontemplować realność, włączyć w świadomość.
Nie da się bez tego wzmacniać poczucia własnej wartości. Tylko poznając siebie, uznając swój jedyny i niepowtarzalny „zestaw wad i zalet” za integralną część wyjątkowej całości – jesteśmy w stanie świadomie przeżywać życie. Wiemy, że nasze zachowania nie determinują tego, kim jesteśmy, a co najwyżej świadczą o tym, w jakim jesteśmy stanie i jak postępujemy. A to można zmienić, tylko wtedy, kiedy zdajemy sobie z tego sprawę. Nie da się pracować nad czymś czego nie widzimy, polubić czegoś, od czego się odcinamy czy rozwijać czegoś, czego w sobie nie zauważamy. Traktując siebie z szacunkiem, życzliwością i troską nie boimy się własnych błędów, bo wiemy, że pojawiają się w każdym życiu, podobnie jak sukcesy. To my decydujemy o tym, co z nimi zrobimy, a nie one decydują o tym, kim jesteśmy.
Życzę Wam wspaniałej podróży w odkrywaniu i poznawaniu siebie.
Tatiana
...kobieta, która jest ciągle ciekawa ludzi i świata. Pełna energii, a jednocześnie zdolna do wyciszenia się i refleksji. Kochająca zwierzaki. Nadal popełniająca błędy i starająca się wyciągać z nich wnioski. Potrafi cieszyć się jak dziecko, krzyczeć jak kibic piłkarski i płakać jak bóbr (także na filmach, które ogląda po raz trzeci). Uwielbia się dzielić z innymi, sama też nauczyła się korzystać z pomocy. Ma słabość do pysznego jedzenia i dobrych samochodów. Kocha jeździć w długie trasy słuchając świetnej muzyki. Sprawdź profil Tatiany na IG: Instagram.com/tatiana_empe/