Światło
O zmierzchu w każdym oknie widać zapaloną lampkę. Przed nieogrodzonym domem leżą porozrzucane zabawki, dziecięce rowerki, a obok obowiązkowo stoi trampolina albo basen. Zwykło się mówić, że Szwedzi nie mają nic do ukrycia. Dlatego turyści w oknach Szwedów zobaczą całą kuchnię, pokój dzienny czy otwarty ogród, czasami tylko symbolicznie udekorowany niskim ogrodzeniem czy żywopłotem.
W pierwszej chwili, gdy ludzie przyjeżdżają do Szwecji, często zachwycają się tymi pięknymi domkami. Osobiście uważam, że cały urok tego kraju to małe, kilkusetosobowe miasteczka, wsie i gospodarstwa samotnie porozrzucane po lasach. Dominuje tradycyjna szwedzka czerwień, biel, szaro-niebieski, a bliżej południa kraju (który zwie się Skåne tj. Skania) cegła i kolor żółty.
Ogrody są proste, minimalistyczne. Obok domu często rośnie stara, stuletnia jabłoń pamiętająca czasy opalanych drewnem hut szkła, z których niegdyś słynęła cała Szwecja.
Spójność tradycji.
Trudno jest wyobrazić sobie jak wielka jest Szwecja. Chcąc przejechać całą samochodem moglibyśmy to porównać z trasą z Gdańska do... Rzymu.
Brak realnego, fizycznego połączenia z kontynentalną Europą, wytworzył w Skandynawii pewną homogeniczność kulturową. Nawet jeśli każdą z krain cechuje trochę inna odmiana języka, stopień zaludnienia, czy uprzemysłowienie, to z łatwością można dostrzec pewną spójność w zachowaniach i stylu rodowitych Szwedów.
U schyłku dnia życie na ulicach stopniowo zamiera. W małych miasteczkach Szwedzi kończą swoje codzienne spacery, nordic walking, sporadycznie jogging i wracają do domów. Wieczór to czas na telewizję i najbliższą rodzinę.
Jeśli poznasz bliżej Szwedów i zaproszą cię do domu, nie bądź zaskoczony kiedy odkryjesz, że cała iluminacja pomimo zapalonych wielu lamp i lampek, wyda ci się bardzo skromna. To wzbudza odruch mówienia przyciszonym głosem.
Minione wieki wykształciły chyba w Skandynawach sposób życia zgodny z rytmem natury. Minimalna, w domach i na ulicach, ilość światła pozwala mi sądzić, że łatwiej wtedy wyciszyć się przed snem, zachować spokój i lepiej zregenerować.
A mimo to, światło jest obecne w Szwedzkiej kulturze niemal wszędzie. Zimą drzewa dekoruje się prostymi białymi lampkami choinkowymi, nawet mosty w parkach potrafią być nimi obwieszone. Skromna elewacja prawie każdego domu jest ozdobiona kilkoma małymi lampkami całą noc.
Często zastanawiam się z jakich elementów składa się klucz tworzący ten prosty i urokliwy krajobraz.
Lagom – wystarczająco.
Naprawdę nie potrzeba robić wielkiej uczty, żeby miło spędzić czas z najbliższymi.
Jedząc kolację zauważysz też pewien charakterystyczny umiar w zachowaniu. Zapewniam cię, że nikt nie będzie biegać dookoła gości z naczyniami, daniami i dokładkami. Nieprzerwana rozmowa będzie przeplatać się z uprzejmym podawaniem sobie różnych potraw bez wstawania od stołu.
A po kolacji wszyscy chętnie pomogą zanieść talerze do zmywarki i usiądą do gry, kontynuując swoje opowieści przy winie z kartonika. W praktyce, jeśli zjecie na dworze, prawdopodobnie użyjecie plastikowych talerzy i sztućców, które szybko trafią do kosza.
Myślę, że od Szwedów możemy się nauczyć szanowania swojego czasu i bardzo praktycznych rozwiązań. Nawet w kawiarni czy restauracji personel zakończy pracę punktualnie. Klienci po prostu wstaną z miejsc na pięć minut przed godziną zamknięcia i wszyscy wyjdą, nawet jeśli nie będą o to poproszeni.
Ogień
Jest bardzo ważny w tradycji Skandynawii. Pomimo nawrócenia Szwecji na luteranizm, dużą wagę przywiązuje się tutaj do pradawnych obrzędów jeszcze sprzed chrześcijaństwa.
Wymiar ognia w Szwecji jest w moim odbiorze bardziej symboliczny, niż biesiadny. Dotyczy to na równi świąt jak i wspólnego spędzania czasu ze znajomymi. Czy to ice fishing, czy wieczór z rodziną, czy ognisko w lesie robione przez skautów.
Co roku, każde z miast jest udekorowane symbolicznym elektrycznym adwentowym świecznikiem, na szczycie jednego z budynków
Te same cztery świece będą też stały w domu czy w firmie, kiedy popijając poranną kawę, czyli fikę, będziemy rozmawiali o dzisiejszych sprawach. Po kilku minutach zapaloną świecę się gasi, by w dniu świąt tradycji stało się zadość i równo przycięte przez czas cieszyły oko.
Święta Łucja (Lucia) dziś jest obchodzona w połowie grudnia.
Chociaż to święto światła i przynależy się mu dzień przesilenia zimowego, to data jest wspomnieniem po przejściu Szwecji z kalendarza juliańskiego na gregoriański.
Święta Łucja podczas uroczystości niesie na głowie wieniec ze świecami. Do tej roli wybiera się zawsze najtwardszą charakterem z ochotniczek – bo trzeba mieć naprawdę wiele cierpliwości i opanowania, by wytrzymać ten kapiący wosk ze świec.
Kolejną płomienną uroczystością jest nader pogański Midsommar, czyli górowanie światła – przesilenie letnie. Tej zabawie, w której za dnia biorą udział zarówno dzieci jak i dorośli (a wieczorem młodzież pali ogniska) jest znacznie bliżej do naszej Nocy Kupały, aniżeli do współczesnej Nocy św. Jana.
Kolejne święto związane z ogniem i światłem to wiosenna noc Walpurgii, oczywiście w kolejne przesilenie. Przez kilka dni budowany jest ogromny stos pod ognisko. Sama uroczystość jest świetnym pretekstem aby ulicami przemaszerowała lokalna orkiestra. Następnie prowadzący pochód podchodzą z pochodniami do stosu i podpalają je. Zgromadzeni wokół ludzie ogrzewają się przy nim, biorą udział w tradycyjnych loteriach, piją kawę i jedzą małe hot-dogi. Wielki na kilkanaście metrów słup ognia góruje nad okolicą.
Im lepiej poznaję Szwecję, tym silniej zaczynam sądzić, że Skandynawia nie jest częścią tej samej Europy, którą znamy z krajobrazów Francji, Austrii, czy Włoch. Półwysep skandynawski to tajemnicza kraina. Ludzie mają odmienną od typowo europejskiej mentalność. Jednocześnie są postępowi, ale nie przepracowują się. Na co dzień potrafią używać prostych narzędzi, jednocześnie Szwecja jako kraj, przoduje we wdrażaniu nowych technologii. Może nie bezkrytycznie, ale świadomie możemy się od Szwedów wiele nauczyć.