Troszczyć się o kogoś, to dbać o tę osobę. Troszczenie się zakłada akcję: nie tylko myślenie o kimś, ale też podejmowanie działań na rzecz dobra tej osoby.
Pewien amerykański pediatra w latach 80. ubiegłego wieku – napędzany szczerą troską o swoich pacjentów – dostrzegł pogarszający się stan zdrowia wielu swoich małych pacjentów po rozpoczęciu nauki w szkole. Szukając odpowiedzi o przyczyny, nie zatrzymał się na łatwym wytrychu, że szkoła jest winna, tylko łączył obserwacje, zadawał pytania, drążył. Miał na świeżo w głowie osobiste doświadczenie czytania dzieciom – wraz z żoną czytali swoim dzieciom regularnie i dość namacalnie widzieli, jak to zbawiennie na nie wpływa. Zaczął pytać rodziców swoich pacjentów z problemami zdrowotnymi, ujawniającymi się w wieku szkolnym – czy czytali dzieciom od małego. Zauważył korelację między brakiem czytania w domu, a zapadaniem na zdrowiu dzieci od momentu edukacji szkolnej.
Tak zrodziła się jedna z największych organizacji wspierających regularne czytanie dzieciom od urodzenia – Reach Out and Read. Profesor Barry Zuckerman, bo tak nazywa się ów pediatra, dokonawszy powyższych obserwacji, w swojej przychodni wprowadził dla pediatrów, przy każdej wizycie, obowiązek rekomendowania rodzicom regularnego czytania dzieciom. Po kilku latach to, co było wstępną obserwacją osoby prawdziwie troszczącej się o pacjenta, zostało udowodnione – wyniki ogólnorozwojowe dzieci pod opieką przychodni profesora Zuckermana przewyższyły normę. Zatroszczył się o nie prawdziwie, i zmienił świat – jego pacjenci lepiej rozwijali się niż jacykolwiek inni.
Za każdym razem, kiedy wracam do tej historii, uderza mnie ona i wzrusza po raz kolejny jako opowieść o sile prawdziwej TROSKI – troszczyć się, to zmieniać świat na lepszy. I tak, zainspirowani tym niesamowitym przykładem, stworzyliśmy Fundację Powszechnego Czytania – by prawdziwa troska profesora Zuckermana przyniosła też owoce w Polsce. Zachęcamy gorąco do regularnego, codziennego czytania i rozmowy z dzieckiem od urodzenia – to najwspanialszy prezent, jaki możemy jako rodzice czy dziadkowie mu dać.
Co się stanie jeśli zaczniemy regularnie czytać i rozmawiać z dzieckiem?
Stworzymy fundamenty jego stabilności emocjonalnej [poczucie własnej wartości zrodzone z czasu, który mu poświęcimy]; zbudujemy jego kompetencje społeczne [rozmawiając, nawiązując relację], i dostymulujemy jego mózg najefektywniej, bo w warunkach bezpieczeństwa [mózg dziecka otwiera się na stymulację, kiedy czuje się bezpiecznie].
Ale oddajmy głos profesorowi Zuckermanowi:
Najważniejsza w czytaniu jest interakcja między dwojgiem ludzi. Nic nie jest wstanie zastąpić obecności rodzica – to ona buduje stabilność emocjonalną dziecka. Badania pokazały, że mózg pracuje słabiej, kiedy dziecko widzi i słyszy czytającą mamę na ekranie, niż kiedy ma ją obok. Kiedy rodzic z zaangażowaniem omawia z dzieckiem bajkę, powtarza słowa, to ta interakcja rozbudowuje słownictwo, stymuluje rozwój mózgu i umiejętność uczenia się, przygotowując do wyzwań przyszłej edukacji. Czytanie to nie tylko inwestycja w rozwój dziecka, ale też jedna z najprzyjemniejszych czynności, jakie wspólnie mogą wykonywać dziecko i rodzic. Żadna zabawka nie da takiej korzyści.
A zatem ZATROSZCZMY SIĘ o nasze dzieci! Czytajmy im i rozmawiajmy z nimi od urodzenia. Regularne, codzienne czytanie dzieciom książek, to właśnie – bardzo precyzyjnie – troszczenie się o te dzieci i ich przyszłość.