Nie wyciskaj cytryny do końca. Korzystaj z życia małymi garściami. Troska to dla mnie działanie w granicach zdrowego rozsądku. To myślenie w ramach odpowiedzialności za nas i za świat, który nas otacza – mówi Leszek Lichota. W drugim sezonie #KarlikOnTour wyruszyliśmy w podróż z hasłem #omtanke, które w języku szwedzkim oznacza „troskę”, „opiekę”, ale też „przemyśleć”. Tłem odcinka z udziałem Leszka Lichoty i Ilony Wrońskiej stał się rajd po bezdrożach Wielkopolski.
Omtanke to wkład Volvo w budowę lepszego społeczeństwa oraz ochronę ludzi i środowiska naturalnego, a także promocję bezpieczeństwa ruchu drogowego. A jak troskę rozumie Leszek Lichota?
Ja troskę rozumiem przez dbałość. Dbałość o najbliższych, najbliższe otoczenie, ale również dbałość o pewien styl i komfort życia. Żeby przyjmować to co ci daje los i świat, pod różnymi postaciami. Jeżeli się tego nauczysz, to zaczniesz cieszyć się małymi rzeczami, a to daje dużo siły na co dzień.
Wziąłeś udział w kampanii #lepiejwkasku promującej bezpieczną jazdę na rowerze. A jak przejawia się twoja troska o środowisko naturalne?
Mieszkam w lesie i widzę na co dzień ile mamy jeszcze do nadrobienia, jeżeli chodzi o naszą wrażliwość na otaczający nas świat. A to są przecież bardzo proste rzeczy: chcesz posiedzieć z przyjaciółmi przy ognisku nad rzeką? Super. Ale posprzątaj później po sobie. Nie zostawiaj pustych puszek, butelek i stosu reklamówek. Kilka razy w roku chodzimy z dziećmi i zbieramy mnóstwo śmieci w pobliskim lasku. Przestaliśmy też kupować wodę w plastikowych butelkach. Pijemy kranówkę którą wcześniej filtrujemy. Nie wpuszczamy też do ziemi żadnych chemikaliów, które mogłyby zanieczyścić wody gruntowe czy wyjałowić glebę. To są niby drobiazgi, ale w pewnej skali one robią różnicę.
Mówisz o tym by „nie wyciskać cytryny do końca”, a to przywodzi na myśl szwedzką filozofię życia w umiarze, czyli LAGOM. Jakie są twoje sposoby na osiągnięcie równowagi?
Po pierwsze nie wymagać za dużo. Od siebie, od bliskich i od otoczenia. Skoro do dziś nie wiemy po co właściwie istniejemy w tym skomplikowanym świecie, to nie mamy chyba prawa mówić komukolwiek jak ma żyć. I ta nasza różnorodność w przeżywaniu jest wartością. Ja postrzegam równowagę jako pewnego rodzaju połączenie otwartości i spokoju. Jako przyjmowanie tego co przyniesie Ci los.
Wiem, że na planie ostatniej serii WATAHY spędziłeś pół roku. To były z pewnością bardzo angażujące i wyczerpujące miesiące. Jak wtedy wyglądało twoje życie rodzinne? Czy była szansa na dbałość o rodzinne relacje?
Wyjazd na tak długi czas to niemal jak separacja. Trzeba się do tego przygotować i pozałatwiać sprawy, tak żeby Ci, których zostawiasz, czuli się jak najmniej niekomfortowo. W ciągu tych miesięcy kilka razy byłem w domu i parę razy rodzina przyjeżdżała do mnie w Bieszczady. Zawsze po tak długim okresie rozłąki i wytężonej pracy staram się to zrekompensować najbliższym zabierając ich we wspólną podróż. Myślę że ta perspektywa wspólnej przygody pozwala łatwiej znieść trudy rozłąki.
W mediach społecznościowych możemy co jakiś czas podziwiać Twoje rodzinne podróże po Europie. Co decyduje o wyborze kraju, do którego wyruszacie i czy zdarza wam się wracać do tych samych miejsc?
Jeśli wyjeżdżamy z dziećmi to staramy się pokazywać im nowe dla nich miejsca. Czasami są to przetarte już przez nas wcześniej szlaki, które wydaje nam się, że ich zainteresują lub są tzw. must to see ! a czasem jedziemy w zupełne nieznane i odkrywamy świat razem . Ale robimy też doraźne wypady edukacyjne, na przykład jeśli dzieciaki przerabiają historię Rzymian lub Greków to jedziemy tam przejść się po ruinach, posłuchać języka, poczuć klimat i atmosferę.
Co dają ci wspólne podróże z rodziną?
To świetny czas na rozmowy i wspólne przeżywanie. Podróże stawiają zawsze jakieś wyzwania, często zaskakują czymś niespodziewanym. Lubię obserwować wtedy nasze reakcje i dziwić się jak sobie z tym radzimy. To bardzo dużo o nas mówi.
Leszek Lichota, ojciec dwójki dzieci, dzielący pasję aktorską z partnerką Iloną Wrońską, główny bohater WATAHY, jednego z największych polskich seriali… Jakie wyzwania stawiasz jeszcze przed sobą?
Potrzebuję korzystać z życia. To jest takie pytanie: po co pracujemy? Aby zarabiać. A po co zarabiamy? Żeby żyć. No to w takim razie dajmy sobie szansę. Żyjmy, spełniajmy swoje marzenia. Jeśli je planujemy, to je realizujmy. Nie chciałbym za trzydzieści lat, patrząc wstecz, myśleć, że miałem wielkie plany, wielkie marzenia, których nigdy nie zrealizowałem. Dlatego staram się je urzeczywistniać na bieżąco.